Feun

Opowieść, którą ty tworzysz...

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

Jeżeli kiedykolwiek chciałeś/aś stworzyć swoją własną postać w opowiadaniu, ale nie starczyło ci weny, albo po prostu odwagi by ją wcielić w życie? W takim razie to forum jest dla CIEBIE! Jedyne co musisz zrobić, to zarejestrować się i przestrzegać tutejszego regulaminu. Reszta historii napiszę się sama... A właściwie dzięki współpracy twojej i "twórcy" Feunu.

#1 2021-04-08 14:20:54

Korhan
Władca Feunu
Dołączył: 2020-06-04
Liczba postów: 44
WindowsFirefox 87.0

Ostatni z pierwszych

- Co się dzieję?! Znowu miałaś koszmar?! Kochanie ja…
Ojciec dziewczynki wchodząc do jej pokoju przeraził się bardziej niż ona. Okaleczony zielonoskóry mieszaniec leżał na jej zniszczonym stoliku nocnym i choć wyglądał na padniętego i ogłoszonego to jego olbrzymia postura wciąż budziła postrach. Dlatego mężczyzna intuicyjnie chwycił za szpadel i gdy miał już uderzyć Ak'bukqy’a nagle poczuł słabość.
- Czekaj nieznajomy! Nie chcemy kłopotów! – elfi mag powstrzymał starszego mężczyznę zaklęciem paraliżu – To dla naszego i waszego bezpieczeństwa! Chcemy uciec przed "skażonymi" koczownikami, którzy nas ścigają.
- Nie obchodzi mnie to! Zostawiacie mojego tatę... albo pożałujecie! – dziewczynka zaczęła krzyczeć na nieproszonych gości. – Nie dam wam go skrzywdzić!
Wtedy to nagle przestała się kontrolować. A z jej ciała zaczęła wydobywać się esencja która przemieniła się w czystą energie Bookas.
- Czekaj córko! Nie rób tego! Nie jesteś jeszcze gotowa by…
Natychmiastowa eksplozja odrzuciła elfiego maga i leżącego przy nim zielonoskórego mieszańca. Wtedy to też  dziewczynka straciła przytomność zanim jeszcze użyła całej swojej mocy.
- Wy dranie! Co zrobiliście mojej córce? Ona... Ona jest chora. Proszę was weźcie co chcecie i odejdźcie! Błagam! Ne róbcie jej krzywdy, tylko ona się dla mnie liczy! - mężczyzna szlochał prosząc nieznajomych o wyjście z jego domu. -Emma! Znajdę sposób by cię uleczyć! Znajdę choćbym musiał oddać własne życie!

Nie minęło kilka chwil, a gwardia przybocznych żołnierzy słysząc pobliskie krzyki dziewczyny i jej ojca, ruszyła w ich kierunku wydając okrzyki ostrzegawcze.

Nasza dwójka bohaterów była w szoku, nie wiedząc zbytnio gdzie są i co się dzieję, instynktownie zaczęli uciekać od zbliżającego się niebezpieczeństwa. Zraniony zielonoskóry towarzysz nie obawiał się śmierci w walce, ale uznał, że nie podniesie swojego miecza na niewinnych ludzi. Ostatnimi siłami Ak'bukqy dobiegł ścieżką do lasu podczas gdy elfi mag starał się zacierać za nimi ślady.

Tymczasem pół-demonica badała dokumentalne znaleziska. Na pierwszy rzut oka można było rozpoznać pozycje obronne elfów i skuteczny sposób przenikania przez ich potężne, gęste lasy. Reszta informacji była zaszyfrowana magicznymi pieczęciami i skomplikowanymi znakami przypominające starożytne pismo.
Udało jej się także podsłuchać kilku buntowników mówiących o tym co się stało z jej zielenioskórym towarzyszem.
Upływający czas nie był na korzyść Lacrimy. Potrzebowała czegoś co mogło zniszczyć głazy pod którymi był uwięziony hipogryf.
Szukając śladów magii wystarczająco potężnej do tego celu, zakradła się do kwatery Nadzorcy.
Pomieszczenie o dziwo nie było pilnowane przez żadnych strażników. Oczywiście w niektórych miejscach były ukryte pułapki aktywujące alarmy i uwalniające potężną magię ochronną tego miejsca.
Lacrima będąc bardzo zręcznym szpiegiem uczonym przez sztukmistrzów samych Lordów, sprawnie przenikała przez otoczenie i dotarła do zapisków Nadzorcy, które były bardziej czytelne od pozostałych fragmentów.
Jednak nie miała ona czasu przestudiować ich dogłębnie. Postanowiła więc zabrać najważniejsze informacje ze sobą a resztę zapamiętać w razie braków w dokumentach.

Nie minęło parę chwil a Lacrima opuściła bezpiecznie obóz rozgoryczonych buntowników.
Po drodze znalazła pradawny zwój zniszczenia. Idealny by pomóc swojemu hipogryf’iemu przyjacielowi.
Udając się nad zwałowisko spotkała oddział orków patrolujący okolicę. Jeden z nich wyczuł zapach pół-demonicy alarmując pozostałych.
Tak więc Lacrima zaczęła uciekać w dół klifu co znacznie obniżyło jej szansę przetrwania ryzykując że któryś z zielonoskórych na nią skoczy. Jednak była to też jedyna szansa na uratowanie się z opresji.
Gdy pół-demonica była już u kresu sił, nadleciały skrzydlate bestie które zaatakowały orkowych najeźdźców. Hipogryfy zajęte swoją ofiarą łowną dały demonicznej kobiece szansę wyrównania długu…

A nie mówiłem że to się źle dla nas skończy? - elfi mag rzucał resztkami swojej many zaklęcia rozpraszające obecność dwojga uciekinierów. - Czy ty mnie wogóle słuchasz kupo mięsa?
Nie musisz być niemiły dla Ak'bukqy’a. Ja chcieć tylko pomóc.
Wybacz mi druhu. To zmęczenie ciągłym uciekaniem i spiskowanie przeciwko mnie, źle na mnie wpływa.
Ale masz siłę jeść? Jak ja dużo się najeść to zapominać o problemach *kardio*
Gdyby wszystko było takie łatwe… Seity jest martwy a Morgan zniknął gdzieś w Piątej Czeluści. Czy naprawdę nie ma dla nas nadziei?
Szpiczasto-uszy staruszek nie był zbytnim optymistą, ale gdy tylko usłyszał głos śpiewającej Nimfy na jego twarzy po raz pierwszy pojawił się uśmiech. Ratunek był blisko. Jako że elf leśny był bardzo mocno związany z tymi istotami. Popędzając swojego zielonoskórego kompana zaczął biec w kierunku pięknego dźwięku.
Gęsty las zamienił się w gaj przez który przepływała rzeka. Góry i doliny były oplątane zielonymi pnączami wyznaczającymi granicę między poszczególnymi ścieżkami, ukrytymi w rozległej krainie zwanej potocznie Urwiskiem Wiedzy.
Spójrz tylko. Piękny gaj oliwny. Jestem pewien, że tutejsze Czarodziejki Natury będą dla nas łaskawie. - elfi mag wykonał ukłon w stronę rozjaśnionych promieniami słońca, kwitnących gór. - Madame pozwoli że się przedstawię… Gortyk Leonidas IV. Do waszej *terto*.
Nie wyglądasz najlepiej elfie - Kobiecy głos rozciągał się po całej puszczy. - Cóż cię sprowadza na nasze tereny wraz z tak interesującym przyjacielem?
Proszę o wybaczenie. Ten ork jest tylko tymczasowym kompanem. Zapewniam że nie sprawi kłopotów…
Kłopoty to ja zaraz zjem jak czegoś nie dostać do żarcia.
Cicho kretynie! Przepraszam za niego. Może nie jest zbyt ogładny, ale to najlepszy wojownik jakiego znam.
Zielonoskóry wojownik w świętym lesie… - Kobiecy głos stał się głośniejszy - Chcesz wykarczować nasze drzewa i zapolować na naszych zwierzęcych towarzyszy?!
Ja głodna! Ty nie mówić tylko dać ma? jadło! - Orkowy mieszaniec robił się coraz mniej cierpliwy a jego żołądek kazał mu szukać pożywienia.
- Więc jednak! Wygłodniała bestia! Nie będziesz pożerał naszych braci! Szykuj się na śmierć potworze!
*Ore ore ore!*- wykrzykiwał w stronę nadciągających obrońców gaju. - Nie jesteśmy wrogo nastawieni. Po prostu … jesteśmy głodni i wycieńczeni. Przybyliśmy z daleka by ujrzeć piękno natury, niestety zaatakowano nas gdy buntownicy zaskoczenia i uwięzili” na szczęście wspólnymi siłami udało nam się uciec i w efekcie trafiliśmy tutaj.
Jesteście zmęczeni? -  odezwała się kolejna kobieta którą była dradiom - W takim razie, mówcie co robicie u nas faktycznie w naszym Gaju Cederiusa.
Tak naprawdę nie mieliśmy wyboru. Albo śmierć z wycieńczenia albo zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.


"Twórczość ludzka nadała pocczątek Twórczej Wojny." ~ Korhan

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot
BANERY & REKLAMY

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
Boite de vitesses https://www.boiteatelier.eu/ | kancelaria komornicza praga południe